Siemanko,
z dzisiejszej 'to do list' (wowo Olga taka światowa) nie zrobiłam paru punktów, bo taki mały incydent się wdał... Zaczęłam rysować i wszystkie plany poszły się grzebać!
Anyway, spędziłam cudowny weekend w górach, w Ustroniu co obserwować mogliście na moim
instagramie, który swoją drogą ostatnio strasznie kipi życiem. Jeździłam na nartach, przeturlałam się po stoku i wykrzywiłam kolano.
A propo tego kolana taka śmiechowa historia. Na wyciągu założyłam się z bratem, że wyskoczę z takiego stromego miejsca. Stok, wiadomo jak pod koniec sezonu w Polsce, pełen muld(takie górki i dołki tylko że duże) a ratrak(ten do gładzenia muld) jeździł po nim ostatnio pod koniec 2 tygodnia sezonu.
Olga pełna wewnętrznego przekonania, że jej się uda, bo przecież nie takie rzeczy robiła w swym krótkim ale pełnym doświadczeń życiu, zjechała najszybciej jak się dało z góry stoku i nie zważając na muldy podeszła do skoku.
Jak mnie przekręciło, jak mnie sponiewierało to tylko błagałam żeby się nie połamać. Bez trudu jednak wstałam kolano troszkę pobolało, ale jakoś je rozruszałam podczas następnych zjazdów. Wieczorem po stoku napiliśmy się herbatki, zjedliśmy kolacyjką i za moim pomysłem poszliśmy spać. Nic mnie wtedy nie bolało, wspomnę ten istotny szczegół, wręcz czułam się zmęczona ale wniebowzięta, że nareszcie po kilkuletniej przerwie mogłam pojeździć na nartach.
Jednak Olga tak miewa, że jak śpi na cudzym łóżku to co chwila nieświadomie się budzi i usypia w jednej sekundzie. Właśnie w stanie tej nieświadomości nie do końca była pewna co jej się działo tamtej nocy. Śniło jej się chodzenie po górach z przyjaciółmi, ale wiedziała, po nieświadomych pobudkach nocnych i przewracaniu się z boku na bok, że cholernie boli ją kolano. A JEDNAK mogła wędrować.
Wstając po drastycznej pobudce z łóżka pomyślałam sobie "No to teraz się przekonamy czy to kolano mnie boli czy nie!" i zwaliłam się na podłogę.
Z serii Olga jest bardzo dziwna.
Ale się rozpisałam... Chciałam żeby to wyszło jakoś profesjonalnie, ale... XD
Taka trochę DeerGirl. Bardziej poza niż twarz wzorowane na jakimś zdjęciu z mojego folderu "DO UŻYCIA BYCZ". Ehh... Podoba mi się nie powiem. Wyszło tak jak chciałam. No może włosy nie, bo już nie miałam cierpliwości do tego długopisu (w poniedziałek kupię nowy na poczcie :v wowo Olga taka światowa wowo Olga tak postcrossing).
Standardowo, przy tego typu rysunkach, użyłam akwareli, ołówków, długopisu białego i czarnego. Format standardowo A5 bo ze szkicownika. A szkicownik się kończy. So much cry.
Akryle, na podobraziu 50x40cm, Alex Turner- wokalista zespołu Arctic Monkeys.
Wzorowane na jakimś tam zdjęciu z tumblra jakości otwartej nutelli przetrzymanej za długo w lodówce z ogórkową, przez co w środku malowania miałam wątpliwości czy to na pewno jest Alex, ale kiedy szczęśliwie wylądowałam z nim w domku i zaczęłam oglądać koncerty na ju tubach dowiedziałam się, że to owszem on. I że ma dwie gitary tak btw. I jedna ma tylko 4 struny. I wygląda trochę jak ukulele. Nie znam się na instrumentach. Może to elektryczne ukulele...
Jedną dłoń udało mi się uratować natomiast z drugą poległam. Swoją drogą podobieństwo z twarzy poszło się grzebać. A ten cień, który myślałam że jest kantem koszulki tak na prawdę był wisiorkiem, wyszło w praniu. Anyway, jestem zadowolona.
No i dzisiejszy tytułowy bonus.
Czy już jestem psychofanką czy jeszcze mi czegoś brakuje? Oglądam wszystkie gale i czytam wszystko co ich dotyczy. Przy okazji namawiam Anko na kupno AM dla mnie na urodziny. Moi rodzice mają dosyć mojej fascynacji a ja umieram i przechodzą mnie ciarki kiedy tylko słyszę jego głos. I oczywiście usypiam ze wyłącznie ze słuchawkami.
Aha, i w następnym poście na sto procent kolejne akrylowe coś i zgubiona gdzieś na przestrzeni czasu moja pierwsza grafika, z której jestem mega dumna. Może będzie jeszcze jakiś portret bo mam nadmiar czasu w tym momencie... Ahahaha idę obejrzeć Breaking Bad.
See you on Friday!
Inna piosenka żeby was nie zanudzać małpeczkami,
bo wiem że niektórzy nie lubią ciągle tego samego :(