31 marca 2013

Beztytułowiec- prolog


753 anno Domini
Drzewa zaszumiały cicho. Gdzieś w oddali przeciągle zawył wilk. Donośne uuu roznosiło się po lesie. Było zimno. Pamiętam. Chłód owiewał mi twarz, ale ja niestrudzenie parłam do przodu. Miałam wyznaczony cel. Ochronić to co miałam w skórzanej sakiewce. Ten mały, niepozorny kamyczek mógł ważyć losy całej krainy. Nie zależało to ode mnie. Wróć. Nie zależało to ode mnie, kto podczas bitwy będzie miał przy sobie Atllan. Wypadło na mnie. Po prostu. Zostałam wybrana drogą losowania. Tutaj nic nie było skomplikowane. Każdy miał takie same prawa... No, oprócz obecnego władcy i dowódców oddziału.

Poczułam ciepło w biodrze. Złudne ciepło... Zaraz potem całą lewą nogę przeszył nieznośny ból. Próbowałam iść dalej. Chwyciłam się młodej brzózki, i zaczęłam masować biodro. Delikatnie poruszając ręką wokół apogeum bólu wyczułam drobną dziurkę w spodniach. A zaraz potem następną. I następną, następną... Zliczyłam pół tuzina. Hmpf... Chyba im nie zależy... zaśmiałam się cicho i ciągnąc za sobą sparaliżowaną już nogę szłam dalej zostawiając ślad, co nie było jedyną moją porażką tego wieczoru. Potykałam się, klęłam i łamałam gałęzie, drzewa zupełnie nieświadoma że Ci okropni ludzie mnie i tak znajdą.

Wilk zawył po raz kolejny tylko 100 metrów bliżej. Teraz byłam pewna, że to nie jest wilk. To był wilczur. Ich tropicielski wilczur. Ich cholerny, tropicielski wilczur, który potrafił wyczuć zapach człowieka nawet z odległości półtora mili. Wtedy tego nie wiedziałam. Nie wiedziałam że jeśli myłam się 4 tygodnie temu to już śmierdzę.

Schowałam się za skałą. Dobra stara, poczciwa skała, która służyła mi jako kryjówka w dzieciństwie. Myślałam, że teraz też się nada... A jeżeli nie?! A jeżeli Oni zabiorą ten cholerny Atllan i pokonają nas?! A jeżeli nie będę potrafiła go obronić?!

Dudududududu... Konie. Skąd Oni u licha mieli konie?! Bliżej. Dudududududu... Chwytam sakiewkę z Atllanem i chowam ją pod skałą. Dududududududu... Serce bije mi mocno. Dududududu... Już nie rozróżniam bicia serca od tętentu masywnych kopyt. Dududududududu... Widzę ich. Dududududududuududu! Staję w rozkroku. Dududududududududu! Biorę oddech. Dudududududududu! Zbieram siły aby być dobrze przygotowaną do magii. Czuję siłę napływającą do mnie. Dudududududududu! Patrzę w oczy najbliższego z najbliższych. Już nie czuję strachu. Du duu du du du du du d dudu... Okeeej. To nie jest normalne. Koń biegnie inaczej... Coś nie tak. Szybciej! Dwadzieścia metrów. Trzydzieści metrów. Oceniam odległość. Jeszcze dam radę... Delikatnie wyjmuję nóż z cholewy buta i delikatnie tnę ostrym nożem po wnętrzu dłoni. Ciemnoczerwona krew wypływa na powierzchnię i zamarza szybko pod wpływem oszałamiającego zimna, jednak ja czuję się jak w piekle. Stykam dłonie ze sobą i wypowiadam cichutko kilka słów. Du dudu dudu dudu du... Jasne światło rozbłyskuje z pomiędzy moich dłoni i oślepia mnie, mam nadzieję, że Ich również. Upadam na ziemię pod ciężarem magii. Próbuję się podnieść, zrobić cokolwiek żeby tylko potężna magia nie zgniotła moich płuc... A gówno płuca! Moich rąk! Całego ciała! Byłam przestrzegana żeby nie używać tego rodzaju magii, ale w tej chwili mogło mnie uratować jakiś niesamowity powrót sił. Moje powieki stają się ciężkie... Światło słabnie, ale mi to nie pomaga- magia wyssała ze mnie resztkę sił. Nie słyszę koni. Czuję tylko zimno i ciepło na zmianę. Przed oczami miga mi jeszcze reszta światła. W lewej dłoni, w miejscu nacięcia czuję miłe mrowienie... Widzę takie małe światełko przed oczami. Ludzie mówili "Nie idź w stronę światła" ale ono jest takie przyjemne. Czuję, że zaraz za światełkiem jest cisza... Ktoś krzyczy i podnosi moje ciało. Mam ochotę otworzyć oczy, ale nie mogę... Już nie. Poddaję się. Nie mam siły, po prostu. Kamień będzie bezpieczny. Stara poczciwa skała.
_____________________________________________________________________________
PS. Do nastroju: http://www.youtube.com/watch?v=PJbu3JgXx4w&list=UUSeJA6az0GrNM4_-pl3HQSQ&index=8
PS2. Post z rysunkami będzie albo jutro, albo we wtorek. Tymczasem cieszcie się tym gniotem C;

2 komentarze:

  1. Nom.
    To tak, w opowiadaniach liczby pisze się słownie.
    "Nie wiedziałam że jeśli myłam się 4 tygodnie temu to już śmierdzę." - przed "to" przecinek i przed "że". Uważaj na przecinki.
    Nie za bardzo mam ochotę na wyszukiwanie błędów, bo jestem po nieszczęsnej podroży PKP. Rozumiesz? Pociąg się nie spóźnił (o LOL .o.), ale to nie zmienia faktu, że stałam dwadzieścia minut na Warszawie Zachodniej. Zapomniałam wspomnieć, że piździło śniegiem i było cholernie zimno? Nie ma to jak szczelne dworce co?
    Hum. Ty też zaczynasz z opowiadaniami XD? Jak miło, że nie jestem sama w świecie swoich fantazji.
    Cóż, historia opowiadająca o mocy, która tkwi w Atllanie jest kusząca. Spodobał mi się efekt dudududududududuududuududududu.... Łatwo to sobie wyobrazić, niezła zagrywka :p

    Pozdrowionka z Torunia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gramatyka, ortografia i interpunkcja kuleje w tymże momencie xDD
      Jak to opublikowałam i przeczytałam egen to mi się nie chciało poprawiać. Mieszkam bardzo blisko Wawy a zachodni to porażka. Zawsze jak jadę pociągiem i patrzę na ludzi którzy mokną na zachodnim to się cieszę że stacja na której wysiadam jest pod dachem xDD
      A pogoda jest cudowna tylko troszkę nie na tą porę roku xDD
      W Atllanie moc! Nawet nie wiem jak nazywa się główna bohaterka xDD Tylko jak to kończyłam to pomyślałam co może być dalej xDD
      Pozdrowienia z okolic Wa-wy :*

      Usuń