6 grudnia 2013

Drogi Święty Mikołaju...

moja chrzestna zmusiła mnie do napisania tego listu. Na wstępie chcę zaznaczyć, że w Ciebie nie wierzę i wiem, że te wszystkie wspaniałe prezenty pod choinką to zawsze była sprawa moich rodziców, ale przez chwilę mogę poudawać, że jednak mieszkasz w swoim domku na Grenlandii a Twoje małe elfy pracują w pocie czoła abym i ja mogła dostać to czego zapragnę. 
      Zacznijmy od tego, że w tym roku byłam wyjątkowo grzeczna i nie widzę powodu, dla którego nie miałabym dostać jakiegoś upominku. Myślę, że na świecie jest dużo więcej niegrzecznych dzieci i to one powinny dostać wyngiel pod choinkę a nie ja. 
      Moim pierwszym marzeniem jest cieplusia i milusia pidżamka z reniferem. Taka żeby rosła razem ze mną i nigdy nie była na mnie za mała. Przy tym pragnę wspomnieć, że od paru lat cierpię na ogromny niedostatek pidżamek i muszę spać w zbyt dużych, męskich koszulkach co nie jest dobrym rozwiązaniem kiedy za oknem szaleje Ksawery. I żeby była szaro bordowa.
      Kolejnym świątecznym zamarzonkiem jest torba. Musi być wspaniała. Najlepsza jaką są w stanie Twoje elfy wyprodukować. Powinna być skórzana. Tak. Skórzana, bo żadna inna nie wchodzi w grę. Jeżeli ma być z innego materiału to sobie ją odpuść. Musi mieć długi pasek, mieścić A4 i mieć mnóstwo kieszonek, bo inaczej będę miała w niej bałagan. A po co mi torba w której będę miała bałagan?
      Co jeszcze?... A! Ciepłe skaraski. Ja wiem, że mam już kilka par, ale to nadal za mało, bo przecież nie mogę chodzić dwa dni w jednej parze. W rozmiarze 39-40 najlepiej. Kolor nie ma większego znaczenia. Chociaż nie chciałabym fluorescencyjnych ze względu, że takich się najzwyczajniej w świecie boję. One też mogłyby rosnąć razem z moją stopą i nigdy się nie przetrzeć/porwać/zaciągnąć. Po prostu powinny być super duper wytrzymałe!
       Jeszcze chciałabym sweter. Wspaniały i ciepły sweter, który będzie pasował do absolutnie wszystkiego. Żeby był wygodny i elegancki zarazem. Nie powinien się mechacić, bo wszystkie moje swetry mają tendencję do mechacenia, co niekoniecznie podoba mi się w mroźne poranki, podczas których muszę się spieszyć i nie mam czasu na odmechacanie. Bordowy najlepiej. 
        Ale największym marzeniem ze wszystkich marzeń jest przywrócenie mojej byłej wychowawczyni, pani Joli. Bardzo za nią tęsknię ja, jak i cała moja klasa. Najwspanialszy człowiek jakiego miałam okazję poznać. Uważam, że pomimo jej wieku i tego, że jest emerytowanym nauczycielem powinna nauczać w szkole, ponieważ mądrość słychać w każdym jej słowie i pełno w niej ciepła, czego wielu moim aktualnym nauczycielom brakuje.
       Swoją drogą, wiem, że większość z tych marzeń jest nie do spełnienia między innymi z powodu Twojego nieistnienia, ale myślę, że zadowolę się tabliczką najwspanialszej belgijskiej czekolady i paczką dobrej herbaty. 

Pozdrawiam, Olga~

1 komentarz:

  1. Ciekawe, ten fragment o nauczycielce jest najlepszy. W sumie ja też bardzo nie chciałam kiedyś jak mieli nam zmienić jednego z nauczycieli, więc w sumie wyobrażam sobie co można czuć.

    OdpowiedzUsuń